Pępkiem do góry na łonie natury

Sobota, 9 lipca 2011 · Komentarze(0)
Stwierdzam u siebie totalny brak kondycji. Niedawno chwaliłam ciało swoje za niezłe działanie i chyba przechwaliłam. Sypię się. Chyba muszę chodzić z podręczną zmiotką w kieszeni i zmiatać to, co się ze mnie usypie, żeby nie zaśmiecać środowiska.

Niedawno pewna Ania mogła mi wsiąść co najwyżej na koło. Dziś to ja mogę ja w koło cmoknąć. Oj porażka, porażka i żenada ogromna, i na nieustający "pons" policzkowy jazda moja aktualna zasługuje.

Gdyby nie to, że pewne usprawiedliwienia jednak mam (zapuściłam jeden tłuszczowy wałek na brzuchu), to sieknęłabym sobie jakimś ślepakiem w głowę na otrzeźwienie.

No, ale skoro usprawiedliwienie jest, a w konkursie o złote reformy nie wystartowałam, to można było spokojnie poleżeć sobie z rzeczoną Anią i innymi szybciejeżdżącymi na zielonej trawce, pod brzózką, i pogadać blablalogicznie o dupie Maryni i Zdzisia pysiu.

Taki wyjazd pomiędzy nieustającym malowaniem pasków i dopieszczaniem dzieci był prawie lekiem na całe zło zostawania z zadyszką w tyle.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa nieob

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]