Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:189.04 km (w terenie 4.00 km; 2.12%)
Czas w ruchu:09:50
Średnia prędkość:19.22 km/h
Maksymalna prędkość:33.10 km/h
Suma kalorii:1669 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:37.81 km i 1h 58m
Więcej statystyk

Mini powtórka, bo zabolała główka

Niedziela, 17 lutego 2013 · Komentarze(0)
Ta sama trasa co wczoraj, ale ... zmęczenie dało o sobie znać. Poza tym dała o sobie znać boląca głowa i z planowanych 40 km zrobiło się tylko 20, ale ... najważniejsze, że rower znów powraca i zaczyna mi się chcieć :)
/8636246

A w Górach ciągle zima ...

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(0)
... żeby rozkręcić to i owo ...

Ściągnęłam Endomondo na komórkę. Nie za bardzo wiem jak się tym posługiwać, jak wstawiać, jak odczytywać i po co? ... ale póki co, niech sobie to coś będzie - w telefonie i tutaj.
/8636246

... taki staroć powrócił po latach

Popas przerywany jazdą

Niedziela, 10 lutego 2013 · Komentarze(1)
W dobrym towarzystwie, z uśmiechem na twarzy i krzesaniem "zdechłej iskry" na nowo - upłynęła niedziela.

Tylko Netce chciało się jeździć. Panzer i Octan protestowali. Ja byłam neutralna. Wygrała Netka - trochę jeździliśmy, ale tak jak kiedyś spooooooooro czasu spędziliśmy na popasach "Pod Jemiołami" i w kadzidlańskiej pizzerii.

Szkoda, że niedługo nie będzie z nami wujka Octana. Już żaden popas nie będzie smakował tak samo. No, ale siła wyższa! Będziemy musieli trenować, żeby raz w roku przejechać 300 km i nawiedzić starego, dobrego kompana, który pokazał nam, że rower to niezła zabawa, przygoda i przede wszystkim metoda na "niespinanie pośladów" w gonitwie po laur.

Prawie wszyscy na popasie robi wielką różnicę - brakuje Octanowej świni, Intensa lub Radona ... ale nie beczeć! To takie babskie!

Przypierdoły jojasa :P

Sobota, 9 lutego 2013 · Komentarze(0)
Dziś z jojasem działo się coś dziwnego, dlatego postanawiam nie za bardzo przejmować się tym, czym dziś uraczył moje wrażliwe na krytykę uszy.

Jojas, ten, który przynajmniej dwa razy przybił mnie dziś antykomplementem (obawiam się, że co najmniej 10 aluzji nie zrozumiałam), zjawił się pod moim i panzera domem, po czym stwierdził, że nas nie ma i pojechał do Netki. Olawszy Netkę, która na nieszczęście zobaczyła go w oknie, stwierdził, że może jednak byliśmy w domu i wrócił do nas. Tymczasem Netka wskoczyła w kurtkę i zapociłaby się na śmierć w oczekiwaniu na resztę "grupy", gdyby nie pomysł, że może pojechać do nas.

Wszyscy więc ZNALEŹLI się u nas.

Jojas na "przeprosiny" znalazł coś w swoim magicznym kuferku. Te przeprosiny to były takie na "zaś" - jak to mawiała onegdaj moja babcia. Splugawił mnie potem. Uznał, że jestem krzywa, że egoistyczna, aspołeczna i będę do końca życia rzeźbić w substancji (o konsystencji od ciekłej do bardzo stałej), której każdy pozbywa się, bo musi, a jedynie koprofagi widzą w niej potencjał.

Także ten - jak to mówią elokwentni - fajna wycieczka była.

A ... i ja, i pazner znów wypiliśmy "pod jemiołami" - i uważam, że to nie rowery wpływają ..., tylko stare podania ludowe rację mają, że kto pod jemiołą, to ... :P

Dobrze, że po barszczyku nie zrobił się barszcz

Piątek, 1 lutego 2013 · Komentarze(0)
Albo się przeziębiłam, albo odzwyczaiłam, albo ... Boli mnie prawie wszystko.
Wczorajsze eksplorowanie ścieżek rowerowych zachęciło nas (mnie i Netkę) do sprawdzenia terenu.
Stan dróg główniejszych - ok.
Pobocze - jeszcze nie przystosowane do jazdy,
Drogi poboczne - mokra ślizgawka - szczególnie po zmroku ...
Ciepło - chociaż wieczorem ręce trochę chłodu złapały.

Mogłyśmy zrobić bardziej konkretny dystans, ale skusił nas barszczyk w Łdziskach.
Do Łodzisk droga wydawała się całkiem przyzwoita, natomiast z powrotem - masakra. Mokro, ślisko i okropnie wolno. No, ale jeśli ma się oświetlenie, które nie spełnia swojej funkcji, czyli widzi się tyle co nic - to trzeba cieszyć się, że po barszczu barszczem się nie stało.

Potrzebuję lepszego oświetlenia!