Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:839.96 km (w terenie 25.00 km; 2.98%)
Czas w ruchu:32:42
Średnia prędkość:24.46 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:44.21 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Dystans killer ...

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komentarze(2)
... czyli paseczki u koleżaneczki, w klapkach, na zagubionej i rozmowy łańcuchopochodne na per Ty z Krzysiem bez misia i brudzia ... a na deser Kac Vegas i przepyszna normalność z nienormalnością pod skórą ... co w wyniku daje mickiewiczowskie: To LUBIĘ :D!

... przy paseczkach cały czas nuciłam ... i nie mam bladego dlaczego?:

Ciocia, nie wyprędzaj!

Niedziela, 26 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Rowerowo mizernie - jak sobie obiecałam:)

Zwolnienie tempa owocuje. Miałam czas na przejażdżkę z bratanicą. Przebywając z dziećmi, po raz kolejny przekonuję się, że to mali Geniusze Prostoty - czyli czegoś najtrudniejszego pod słońcem.

Jadąc o koło przed małą, usłyszałam: "Ciocia, nie wyprędzaj!" Przypomniała mi się książka Stanisława Hadyny "Gdzie niebo z ziemią graniczy", którą kiedyś tam czytałam. Prosta książka, bez pawich piórek i ekwilibrystyki słowno-logicznej. Tak piękna i prosta jak 5-letnia Izka, która czując, że jadę za prędko utworzyła logiczne słowo NIE WYPRĘDZAJ!

W takich chwilach czuję, że jestem w bajce, która realnie się dzieje, bo prosty, dziecięcy świat - naprawdę istnieje.

Wystarczy nie wyprędzać dziecka z siebie:)

A tak a propos bajek, to obejrzałam sobie "Spacer w chmurach". Że gniot? Że dla bab? Że różowa okładeczka z serduszkiem? Że wali romantyzmem na 1000 km? Że wystarczy mieć korę z małą fałdką tylko, żeby go ZROZUMIEĆ? Mam to w d***e. Kocham ten film za bajkę właśnie i za toast: "A jeśli ..."

<object width="425" height="350"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/AlrGcGyMpjk"> <embed width="425" height="350" src="http://www.youtube.com/v/AlrGcGyMpjk" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent"></embed></object>

Do Malwinki, co puka do tego świata bram

Czwartek, 23 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Ciekawe czy gdyby człowiekowi dano możliwość urodzić się lub nie, z dołączoną opcją świadomości życia jakie go czeka, przycisnąłby Delete czy Enter ?

Tak mnie jakoś naszło, bo odwiedziłam bratową, której Malwina nie daje spokoju. Pcha się na ten świat jak szalona. Niby ma jeszcze tydzień bimbania w ciepłym i bezpiecznym łonie, a już chce zaczynać outdoorowy hardcor. Po co i ku czemu tak prze? No cóż!One way ticket.Powrotu do łona nie przewidziano:)

A o rowerze ... ogłaszam zawieszenie dłuższej na nim jazdy dopóki krągłości, które miałam i tak w deficycie, nie wypełnią poprzednio zajmowanego miejsca w przestrzeni.

Muszę jednak przyznać, że jadąc dziś z wiatrem czułam tę jedyną w swoim rodzaju rozkosz, z powodu której- mając wybór - nacisnęłabym ENTER.

Szkoda, że nie mogę szarżować na rowerze, bo czas się ku temu wykluł akurat. Zaczynam szarżę na balerony, smalce,golonki i wszelkie tłustości, żeby upaść się jak prosię i znów mieć co spalać na rowerze.

Ciekawe czy piwo mogłoby jakoś pomóc?

Dali i dziecięca gra "Piekło-Niebo"

Niedziela, 19 czerwca 2011 · Komentarze(3)
Jazda rowerem z prądem ledwo podłączonym. Muszę zadbać o dobre baterie :)
Upadek z mokrą głową na łóżko bez pościeli i pobudka o 5 nad ranem - świadczą, że muszę szukać baterii w sklepie dla słoni.

Niebo - przekonać się, że prawda daje wolność = piękno
Piekło - umierać bez zmartwychwstania po raz n-ty

Dali, deszcz i zimny prysznic

Sobota, 18 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Jazda w ciepłym deszczu - trochę wariactwa, dziecięctwa, wolności, trudnych tematów, ale ... - przyjemnie.

Potem embrion w łóżeczku wyłyżeczkowany przez frytkę zimnym prysznicem na świat, który na okrasę pierwszych minut zobaczył niebo bez gwiazd i śliczne, choć sztuczne, ognie płynące pod chmurami.

Potem noc i cisza przed burzą, ale ... i tak kocham deszcz :)

Huśtawka i Dali - odcinek 2

Sobota, 11 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Huśtawkowo, bo ...
...
zmienna pogoda,
już nie takam młoda,
więcej wody niż roweru,
zostań dłużej Przyjacielu,
a rozum na to ...
kręcisz - jedziesz,
przestajesz kręcić - stajesz,
albo w Endolandzie zostajesz

Przed i po, ale na huśtawce

Czwartek, 9 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Myślisz, że wiesz? A tu pewniak okazuje się ostatnim na mecie.

Dziwny dzień, dziwne rozmowy. Granice w sobie, których nie wolno przekraczać, bo dalej ... no właśnie dalej NIC. Cholerna i jednocześnie ciągle zaskakująca nieznajomość siebie. Surrealizm taki, że Dali wysiada.

Można jeść małą łyżeczką, żeby było dłużej i udawać, że musical trwa. Można 107 kroków do śmierci przejść w rytmie tańca i ulotnić się zanim zaczną grać finał. Można czytać między wierszami, chociaż nikt tego nie pisze ... i można te możności, nadęte sentymentem, wysiusiać z wieczornym moczem po Lechu, co zielony i nie kusi do grzechu, i przewidywalnie kończy się kiedy widać dno.



Więc "zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota" - ZDROWIE!

Anorektyczna GjwsD

Środa, 8 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria GjwsD, trening
Od poniedziałku GjwsD okrutnie odchudzona. Na zbiórkach praktycznie nie pojawiał się nikt ze "starych" bywalców. W związku z tym sama zaczynam być "starym" bywalcem. Nie wiem czy to dobrze, bo dziś ktoś mnie spytał, czy odbudowałam stracone kilogramy (że na Kaszebe niby), bo w talii wcięta jestem bardziej niż zazwyczaj? Szczerze, to straty kilogramów nie zauważyłam, a wręcz odwrotnie - tłuszcz w na brzuchu zaczyna dobrze się mieć, a w uda wpija mi się gumka od niedawno dobrych spodenek. No, ale w sumie na tym polega chyba anoreksja, że wszyscy widzą gnaty, a anorektyk brzuszek pyzaty i śmieszne to nie jest, oj nie jest.

Po dzisiejszej GjwsD dopadło mnie szekspirowskie oto pytanie: Tyć, albo nie tyć? I tak, dla niektórych anorektyczką zostanę (na marginesie: "NIECH SIĘ WALĄ NA RYJ!" - cytat z powiedzonek pewnej mamuśki znajomego).

A sama jazda: męcząca; nogi kołkowate, bo jednak zakwas jakiś po poniedziałkowym bieganiu wykwitł; dużo krowich placków, które trzeba było omijać slalomem i oczywiście wiatr nie tak wiał.

Poza tym SPOKO, ale jutro nie jadę z GjwsD :) Może pojadę ze sobą, ale o tem potem, bo dziś nie zrobiłam zakupu i cierpię ogromnie tęskniąc do wczorajszego smaku i orzeźwienia, i ..., ale ... zawsze to krok dalej od alkoholizmu.

Aniołka słuchałam kiedyś namiętnie. Teraz się przypomniał jakoś.

Praca

Środa, 8 czerwca 2011 · Komentarze(4)
Nie wiem jak ten wiatr wieje, ale ja mam ciągle pod: i do pracy i z pracy.
Może wiatr przy mnie wariuje tak jak sprzęt elektroniczny, któremu zawsze coś wysiada. Dziś licznikowi wysiadła ochota na komentowanie moich rowerowych poczynań. No cóż, coś się zaczyna, coś się kończy - takie życie licznika;) Szkoda go jednak, bo krótki żywot miał.