Jak za starych, dobrych czasów - ŻYCIE JEST PIĘKNE
Czwartek, 31 stycznia 2013
· Komentarze(0)
Kategoria 1 plus, takie sobie rowerowanie, w ciemnościach
"Wiesz, dziś jest za ślisko" - bez sensu powiedziała Netka.
"Szkoda" - powiedziałam ja.
"Wiesz, nie ma jak omijać kałuż, samochody chlapią, może jutro?"- znów bez sensu powiedziała Netka
"Hmmmmm, szkoda, no to jutro ... albo wiesz, ja pojadę sprawdzić i Ci powiem później, że można było jeździć" - powiedziałam mądrze ja.
"Nie no, jak sprawdzisz i będzie dobrze, to ja teŻ dołączę" - w końcu mądrze powiedziała Netka.
Pojechałam. Sprawdziłam. Dało się jechać. Wstąpiłam po Netkę. Pojechałyśmy na objazd ostrołęckich ścieżek rowerowych.
Na ścieżkach trochę wody, trochę lodu, trochę wiatru (momentami bardzo silnego), trochę panów na składakach trochę wody z TIR-ów i sporo babskiego bla bla bla
Krążyłyśmy po ścieżkach jak dwa messerschmitt-y niezdecydowane gdzie powinno odbyć się lądowanie. Krążyłyśmy, krążyłyśmy i krążyłyśmy, aż słońce zaszło a my bez oświetlenia znalazłyśmy się na podmiejskiej drodze. Taaaaaa ... drodze! Na ślizgawce, tyle, że było ciemno i nie za bardzo wiedziałyśmy po czym jedziemy.
Poczułam się znów jak jakieś 2 lata temu, kiedy bez wyobraźni i żadnych zahamowań cieszyłyśmy się rowerwaniem jak głupi serem. Nieważna była pogoda, ważne było, że jest rower i chęć jechania. Jechałyśmy więc!
Coś z tamtej jazdy wróciło dziś. Znów poczułam, że kocham czarnucha, że jazda na oślep jest za....jefajna i że życie ma smak, ale żeby to wiedzieć, trzeba życie brać w garść i nigdy nie być obok.
... a i wszelkie znaki na ziemi i niebie mówią, że nie trzeba kończyć tego, co było dobre :)
"Szkoda" - powiedziałam ja.
"Wiesz, nie ma jak omijać kałuż, samochody chlapią, może jutro?"- znów bez sensu powiedziała Netka
"Hmmmmm, szkoda, no to jutro ... albo wiesz, ja pojadę sprawdzić i Ci powiem później, że można było jeździć" - powiedziałam mądrze ja.
"Nie no, jak sprawdzisz i będzie dobrze, to ja teŻ dołączę" - w końcu mądrze powiedziała Netka.
Pojechałam. Sprawdziłam. Dało się jechać. Wstąpiłam po Netkę. Pojechałyśmy na objazd ostrołęckich ścieżek rowerowych.
Na ścieżkach trochę wody, trochę lodu, trochę wiatru (momentami bardzo silnego), trochę panów na składakach trochę wody z TIR-ów i sporo babskiego bla bla bla
Krążyłyśmy po ścieżkach jak dwa messerschmitt-y niezdecydowane gdzie powinno odbyć się lądowanie. Krążyłyśmy, krążyłyśmy i krążyłyśmy, aż słońce zaszło a my bez oświetlenia znalazłyśmy się na podmiejskiej drodze. Taaaaaa ... drodze! Na ślizgawce, tyle, że było ciemno i nie za bardzo wiedziałyśmy po czym jedziemy.
Poczułam się znów jak jakieś 2 lata temu, kiedy bez wyobraźni i żadnych zahamowań cieszyłyśmy się rowerwaniem jak głupi serem. Nieważna była pogoda, ważne było, że jest rower i chęć jechania. Jechałyśmy więc!
Coś z tamtej jazdy wróciło dziś. Znów poczułam, że kocham czarnucha, że jazda na oślep jest za....jefajna i że życie ma smak, ale żeby to wiedzieć, trzeba życie brać w garść i nigdy nie być obok.
... a i wszelkie znaki na ziemi i niebie mówią, że nie trzeba kończyć tego, co było dobre :)