W końcu 100 przekroczona
Niedziela, 15 lipca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria 1 plus, powyżej 100 km, takie sobie rowerowanie
Panzere zabrał mnie na traskę, którą niedawno "odkrył".
Nie zanosiło się, że zrobimy 100 km, bo po przejechaniu 4 włączył się Pancernemu leń, a i ja nie byłam zachwycona myślą o zrobieniu więcej niż 30 km. ... ale jakoś tak wyszło, że minęliśmy wszystkie drogi, które skrótem wiodły do domu i znaleźliśmy się na drodze, która w czasie II wojny światowej była linią frontu. Potem pod górkę, z górki i tak na zmianę zajechaliśmy do Różana. Zwiedziliśmy fort, który wybudowali Rosjanie, a podczas II wojny światowej bronili się w nim przed Niemcami Polacy (ponoć skutecznie).
W drodze powrotnej (tej samej, bo nie chcieliśmy dzielić drogi z TIR-ami) zmoczył nas deszcz, potem wysuszył wiatr, a na koniec dopadł nas ten sam leń, który odpuścił na początku.
Na deser zaserwowaliśmy sobie niedawne odkrycie - "Miętówkę" lubelską. Pycha, chociaż kondycja (nieodbudowana jeszcze) po niej zdycha.
Nie zanosiło się, że zrobimy 100 km, bo po przejechaniu 4 włączył się Pancernemu leń, a i ja nie byłam zachwycona myślą o zrobieniu więcej niż 30 km. ... ale jakoś tak wyszło, że minęliśmy wszystkie drogi, które skrótem wiodły do domu i znaleźliśmy się na drodze, która w czasie II wojny światowej była linią frontu. Potem pod górkę, z górki i tak na zmianę zajechaliśmy do Różana. Zwiedziliśmy fort, który wybudowali Rosjanie, a podczas II wojny światowej bronili się w nim przed Niemcami Polacy (ponoć skutecznie).
W drodze powrotnej (tej samej, bo nie chcieliśmy dzielić drogi z TIR-ami) zmoczył nas deszcz, potem wysuszył wiatr, a na koniec dopadł nas ten sam leń, który odpuścił na początku.
Na deser zaserwowaliśmy sobie niedawne odkrycie - "Miętówkę" lubelską. Pycha, chociaż kondycja (nieodbudowana jeszcze) po niej zdycha.