Sprint przed burzą - jazda przedszwedzka 4
Wtorek, 7 sierpnia 2012
· Komentarze(0)
Naprawdę, nie bałam się psów. Naprawdę mogłam jeździć sama w ciemnościach. Naprawdę lubiłam jeździć sama samiusieńka... ale to już k***a mać za mną.
Odezwała się we mnie jakaś jaśnieuwiązująca smycz z obrożą, które nie pozwala mi wytknąć nosa z mysiej dziurki. Gdy tylko wytykam nos, smycz straszy mnie kroplą deszczu, która ma potencjał do przemiany w gwałtowna burzę. Straszy miejscami, w których mogą czaić się psy maści różnej. Głupieję, albo mądrzeję, albo przepoczwarzam się w kota.
Jakoś trzeba wytłumaczyć fakt, że Netka jedzie mimo ogromnego psa na drodze rozkraczonego, a ja stoję i nie jadę, bo się boję. Na Netkę pies nawet nie spojrzy, a do mnie biegnie z pyskiem.
Ja chromolę, na fotel bujany się jeszcze nie wgramolę!
Odezwała się we mnie jakaś jaśnieuwiązująca smycz z obrożą, które nie pozwala mi wytknąć nosa z mysiej dziurki. Gdy tylko wytykam nos, smycz straszy mnie kroplą deszczu, która ma potencjał do przemiany w gwałtowna burzę. Straszy miejscami, w których mogą czaić się psy maści różnej. Głupieję, albo mądrzeję, albo przepoczwarzam się w kota.
Jakoś trzeba wytłumaczyć fakt, że Netka jedzie mimo ogromnego psa na drodze rozkraczonego, a ja stoję i nie jadę, bo się boję. Na Netkę pies nawet nie spojrzy, a do mnie biegnie z pyskiem.
Ja chromolę, na fotel bujany się jeszcze nie wgramolę!