Wpisy archiwalne w kategorii

solo

Dystans całkowity:1547.21 km (w terenie 8.00 km; 0.52%)
Czas w ruchu:63:52
Średnia prędkość:22.75 km/h
Maksymalna prędkość:46.05 km/h
Suma kalorii:2804 kcal
Liczba aktywności:49
Średnio na aktywność:31.58 km i 1h 31m
Więcej statystyk

Znowu z bocznym wiatrem :(

Piątek, 8 marca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria solo, trening
W planie było Goworowo, ale nie chciało mi się jechać 40 km z wiatrem podcinającym koła. Wybrałam lajtową herbatkę u bratowej.

Na przekór kondycji

Czwartek, 7 marca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria solo, trening
Pojechałam do pracy rowerem z myślą, że w drodze powrotnej zrobię trochę kilometrów. Mimo, że w pracy pracy nie było dużo, poczułam się tak zmęczona, że nie wiedziałam, czy dam radę podnieść rękę (zapewne jakąś zmianę pogodową oznajmiał mi organizm).

Kiedy ponownie wsiadłam na rower kusiło bardzo, żeby skręcić do domu, tym bardziej, że wiał spory wiatr, a moja kondycja mówiła zdecydowane "raczej nie".
Wspomniawszy jednak swoje "kiedysiejsze wind-zmagania" zaryzykowałam skręt w lewo.

No i zaczęło się pod górkę ... kręciłam, a rower praktycznie stał w miejscu. Wyprzedziłam co prawda jednego "tubylca" na rowerze, ale ja jechałam na kolarce, a on na składaku i miał nade mną ogromną przewagę gabarytową (dosłownie prze-WAGĘ).

... i tak pod górkę było jakieś 20 km. Jechałam i słuchałam dwóch pajaców siedzących po obu stronach głowy. Jeden szeptał: "Weź babo wróć do domu, bo śmiesznie wyglądasz jadąc w miejscu! No i ta postawa sra****go kotka niezbyt estetyczna". Z drugiej strony słyszałam: "Żeby jeździć, trzeba jeździć! Olać postawę. Przyj babo, przyj!"


Parłam, parłam, aż stwierdziłam, że więcej nie urodzę i obrałam kierunek na DOM.
No i za jakiś czas zaczęło się z górki. Wiatr nawet zaczął trochę pomagać. Przez chwilę zrobiło się nawet bardzo miło kiedy na liczniku zobaczyłam przekroczone 40 km/h. Nie chodzi oczywiście o tempo, ale o przyjemność z poczucia lekkości i jakiejś niewypowiedzianej czystości, którą mam podczas jazdy, która nic nie kosztuje.

Pot cieknący strużką po plecach w niższe rejony i "odtykanie" płuc lubię przeżywać na szczycie góry, na którą się wgramoliłam (pieszo, rowerem nie zaznałam jeszcze takiej przyjemności). Wątpliwą przyjemnością, jak do tej pory, jest dla mnie zmaganie się z wiatrem. Jakieś tam poczucie "przeżycia" mam, ale nie lubię, oj bardzo nie lubię. Wolę gładką drogę prosto w słońce.

... a to moja droga

kościół w Troszynie

rozkładająca się zima w lesie

wiosenny asfalcik

...i w niedalekiej przyszłości relikt przeszłości - na przejeździe w Czarnowcu

Boczny wiatr

Niedziela, 3 marca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria solo, trening
Wiało tak, że zepchnęło mnie prawie do rowu. Przemek mówi, że to w mordęwind, ale wiatr wiał z boku i to w obie strony. Nie powiem, że było przyjemnie, ale w końcu wyjechałam na mojej kochanej Sidarze :)

A w Górach ciągle zima ...

Sobota, 16 lutego 2013 · Komentarze(0)
... żeby rozkręcić to i owo ...

Ściągnęłam Endomondo na komórkę. Nie za bardzo wiem jak się tym posługiwać, jak wstawiać, jak odczytywać i po co? ... ale póki co, niech sobie to coś będzie - w telefonie i tutaj.
/8636246

... taki staroć powrócił po latach

Z lostpanzerem :P

Sobota, 26 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Naprawdę nie myślałam, że można zgubić się na Placu Bema ... Krzaków tam trochę rośnie, ale zima w końcu i liście opadły, a Panzerciu jak to Panzerciu - zabłądził, nie widział, zasnął, zamarzł, zerwał się ze smyczy chcąc pobrykać sobie samopas?

... ale masz babo placek - dywersja nie powiodła się. Zabył malczik, że to on klucze dzierży w kieszeni i pomysł na skok w bok kulą w płot jest trafiony. Na myśl o tym co być by mogło gdyby zmarznięta baba "zaperte" drzwi od chałupy zastała - wrócił potulnie do gniazdka :P