Obiadowanie w Gozanie i obijający się MŁODY
Niedziela, 14 kwietnia 2013
· Komentarze(0)
Kategoria 1 plus, powyżej 100 km, trening
(O-ka-N.W.Zach.- Zamość - Maków-Krasnosielc - N.W. - Przystań - O-ka)
Z nieba miał lać się żar, ptaki miały radośnie świergolić i wiatr miał w plecy wiać (przynajmniej w jedną stronę).
Z planów pogoda sobie zakpiła, ptaki olały muzykę, a faceci zamiast "ciągnąć" nas (mnie i Netkę) na kole, wyprędzali dając nam do zrozumienia, że ciągnąć nas mogą w tempie wycieczkowym, pod warunkiem, że to oni będą decydować jak szybko jedzie wycieczka.
Na wstępie dostałam zadyszki, głowa zaczęła mi pulsować w nerwowym rytmie, a "Szemków" dwóch, niczego nieświadomych, napierało na pedały. Na mnie napierał WKU*w, Aneta i Młody, który dołączył do nas za Ostrołęką.
W tak miłej atmosferze, przed Zamościem, przestałam napierać na pedały, poddałam się napieraniu WKU*wa i szczeliłam Panzerowi focha.
Poskutkowało :) Nie ma to jak w małżeńsko-sielskiej atmosferze łączyć powinności z przyjemnością ;) ... Nie miał facet kłopotu wcześniej, ale nie miał też jakże przewspanialezarąbiścieszalenczofajnejiekstradopotęgiktórejśtam MNIE :)
... a poza tym BYŁO miło, chociaż MŁODY, mimo niespożytych pokładów energii wynikających z wieku i roweru całkiem, całkiem - nie chciał ciągnąć nas na kole. Usprawiedliwienie może być wrodzona oszczędność (czyli niechęć do marnotrawstwa) lub chęć kumulacji sił na szwedzkie podboje :D
... no, ale jechać "czjnikiem" na kole starszej? :P

Netka i Kali

Panzer nad wyraz nieładny :P

Siodło zjechane panzernym tyłem - SPADEK

Regeneracja w Zamościu
Z nieba miał lać się żar, ptaki miały radośnie świergolić i wiatr miał w plecy wiać (przynajmniej w jedną stronę).
Z planów pogoda sobie zakpiła, ptaki olały muzykę, a faceci zamiast "ciągnąć" nas (mnie i Netkę) na kole, wyprędzali dając nam do zrozumienia, że ciągnąć nas mogą w tempie wycieczkowym, pod warunkiem, że to oni będą decydować jak szybko jedzie wycieczka.
Na wstępie dostałam zadyszki, głowa zaczęła mi pulsować w nerwowym rytmie, a "Szemków" dwóch, niczego nieświadomych, napierało na pedały. Na mnie napierał WKU*w, Aneta i Młody, który dołączył do nas za Ostrołęką.
W tak miłej atmosferze, przed Zamościem, przestałam napierać na pedały, poddałam się napieraniu WKU*wa i szczeliłam Panzerowi focha.
Poskutkowało :) Nie ma to jak w małżeńsko-sielskiej atmosferze łączyć powinności z przyjemnością ;) ... Nie miał facet kłopotu wcześniej, ale nie miał też jakże przewspanialezarąbiścieszalenczofajnejiekstradopotęgiktórejśtam MNIE :)
... a poza tym BYŁO miło, chociaż MŁODY, mimo niespożytych pokładów energii wynikających z wieku i roweru całkiem, całkiem - nie chciał ciągnąć nas na kole. Usprawiedliwienie może być wrodzona oszczędność (czyli niechęć do marnotrawstwa) lub chęć kumulacji sił na szwedzkie podboje :D
... no, ale jechać "czjnikiem" na kole starszej? :P

Netka i Kali

Panzer nad wyraz nieładny :P

Siodło zjechane panzernym tyłem - SPADEK

Regeneracja w Zamościu