Po 18 godzinach pracy, przerwanej 4-godzinnym snem, nie chciało mi się nigdzie ruszać. Może dla niektórych praca przez 11 godz. non stop, potem krótki sen i znów maraton, to kaszka w mleku, a nawet norma, ale ja do amatorów pracy nie należę. Szczególnie wtedy, kiedy mam pracować w wolne dni. Brrrry
No i pogoda, mimo słońca, mroźna nie porywała do jazdy, i Netka miała gości, więc nie jechała (zapowiadało się więc mniej adrenaliny niż zwykle :P)... ale spojrzenie na boczek na boczkach dało mi kopa i pojechałam z trzema chłopami na zwiedzanie czołgu w Różanie.
Zanim zwiedziliśmy czołg, zostaliśmy (w mojej wyobraźni) kilkakrotnie rozjechani przez wyprzedzające nas TIR-y, bo Panzer zaproponował jazdę drogą nr 61. Mimo pukania się w czoło, wbrew sobie, jechaliśmy jak te muchy, które kręcąc się natrętnie blisko zirytowanych wielkoludów, czekające na plaśniecie packą.
Na szczęście nie zostaliśmy pacnięci, chociaż jojasowi i mnie zamarła krew żyłach, kiedy wielki autobus przejechał majestatycznie kilka cm od kuferka jojasa, w którym to ukrywał się skarb w postaci "rozgrzewającej rękawicy".
Wczoraj wysiadła zanim zaczęła się jazda, dziś wysiadła po 15 km ... lampka rowerowa nie moja, ale przeze mnie testowana. Nie chcę jej. Może nadaje się dla Panzera, ale nie dla mnie. Ja chcę bocialarkę.
Pomimo braku światła w drodze powrotnej, jechało się MIODNIE. Trochę mokrego asfaltu nie zepsuło czystej jazdy, bez zbędnej gadaniny.
Nie wiał prawie wiatr. Niebo gwiazdami świeciło nad nami. Bombina, w którejś gwieździe wspomniała "początki", a ja pomyślałam: "Cieszę się z tego gdzie jestem, z kim jestem i na czym jestem" :)
... powiedział, że po roku nie ma o czym rozmawiać :p ... powiedział, że pojedziemy daleko, ale rozbolała go głowa, ... nie sprawdził baterii w pożyczonej lampce i padła mi zanim zaczęła się właściwa jazda, ... zamiast jeździć po świecie szerokim zwinął się jak embrion i udaje, że śpi, ... a ja zhańbiona mizerotą kilometrów na liczniku zadaję sobie pytanie: Zmieniać na lepszy model? ... a może zamienił na lepszy model? ;)
Koniec z tematami bumerangami, odbijaniem piłeczki i struganiem palanta ... Żeby się bawić - trzeba się bawić, żeby jeździć trzeba jeździć, a żeby nie krakać jak wrony lube nie zarażać innych swoich krakaniem, trzeba spierniczać z "kraczącego" (rozkraczonego) stada.
Jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć, a dystansik sam się nakręci. Może stanie się to zanim mnie skręci :)
Nie potrafię połączyć tych mapek. Nie wiem co zrobić, żeby w telefonie były dostępne inne aplikacje, a nie tylko Endomondo.
Ta sama trasa co wczoraj, ale ... zmęczenie dało o sobie znać. Poza tym dała o sobie znać boląca głowa i z planowanych 40 km zrobiło się tylko 20, ale ... najważniejsze, że rower znów powraca i zaczyna mi się chcieć :) /8636246
W dobrym towarzystwie, z uśmiechem na twarzy i krzesaniem "zdechłej iskry" na nowo - upłynęła niedziela.
Tylko Netce chciało się jeździć. Panzer i Octan protestowali. Ja byłam neutralna. Wygrała Netka - trochę jeździliśmy, ale tak jak kiedyś spooooooooro czasu spędziliśmy na popasach "Pod Jemiołami" i w kadzidlańskiej pizzerii.
Szkoda, że niedługo nie będzie z nami wujka Octana. Już żaden popas nie będzie smakował tak samo. No, ale siła wyższa! Będziemy musieli trenować, żeby raz w roku przejechać 300 km i nawiedzić starego, dobrego kompana, który pokazał nam, że rower to niezła zabawa, przygoda i przede wszystkim metoda na "niespinanie pośladów" w gonitwie po laur. Prawie wszyscy na popasie robi wielką różnicę - brakuje Octanowej świni, Intensa lub Radona ... ale nie beczeć! To takie babskie!
"A ja jestem proszę pana na zakręcie
Choć gdybym chciała bym się urządziła
Już widzę pieska bieska stół
Wystarczy żebym była mila" - A. Osiecka
No i się urządziłam ;) - I.P.-R.