Wpisy archiwalne w kategorii

takie sobie rowerowanie

Dystans całkowity:7753.97 km (w terenie 421.46 km; 5.44%)
Czas w ruchu:333:33
Średnia prędkość:21.54 km/h
Maksymalna prędkość:49.50 km/h
Suma podjazdów:1519 m
Maks. tętno maksymalne:191 (96 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:10567 kcal
Liczba aktywności:190
Średnio na aktywność:40.81 km i 1h 58m
Więcej statystyk

Być może Woskriesienje

Niedziela, 1 stycznia 2012 · Komentarze(0)
Osobisty "Trener" mówi, że jestem waleń, ale ja wbrew temu zamierzam jeździć i nie dać za wygraną żadnemu kapciowi.

Ruszyłam 4-ry litery z domu, a jaki pierwszy dzień roku - takie następne niech będą.

Tylko kapeć z Babci

Niedziela, 11 grudnia 2011 · Komentarze(2)
Marsz żałobny na pożegnanie byłej kondycji (bo jaka była, taka była, ale była lepsza niż obecna, której nie ma) byłby na miejscu. Doceniłam w niedzielę ubiegłą zimę i zapał jaki wówczas miałam do rowerowania.

Jeśli wtedy nazywałam siebie babcią, to dziś powinnam nazywać się pra-babutem.

Niedzielne przedpołudnie na rowerze pokazało, że lepszym sprzętem pod siedzenie byłby dla mnie fotel bujany. Można się bujnąć kiedy się chce, siły za dużo do tego nie potrzeba i przyjemność niemała.

A rower? Żeby się bujnął, to ja musiałabym się nieźle rozbujać, a nie mogłam tego uczynić, bo już pierwsza napotkana górka (jeździłam po lesie)zsadziła mnie z mojego Czarnucha. Potem było już tylko gorzej: wywrotka na dziurze, po której miałam zamiar przejechać ufna w swą "dobrą technikę jazdy"; upadek na śliskich gałęziach, bo nadal myślałam, że dam radę i decyzja, że zostaję, bo nie mam siły takim tempem jechać dalej (jechałam z facetami, ale prędkość nie była zawrotna).

No i jeszcze wiatr! W obie strony w przód wiał! Tętno 175-185 nie wskazywało, że jestem na lajtowej wycieczcie, a prawie przed samym domem nogi zbuntowały się i nie chciały pedałować.

Nie wiedziałam, że tak szybko można stać się totalnym kapciem. Nie wiedziałam, że jeden fakt zaistniały w życiu tak bardzo może zmienić inny fakt ... ale się dowiedziałam.

Babciu sprzed roku Wróć! Nie chcę być kapciem!

Do pracy, a może na zsyp od razu?

Poniedziałek, 12 września 2011 · Komentarze(1)
Ciężko się przyznać, że nawet te 13 km (podzielone na dwie strony - do pracy i z) było ciężko pokonać. Chciałam nawet skrócić trasę, bo czułam dosyć mocno, że mam nogi, płuca i oponkę na brzuchu.

Mam co chciałam, ale nie zdawałam sobie sprawy, że niecały miesiąc niejeżdżenia, leniuchowania i zakrapiania m.in. miodową Łomżą - poczyni takie spustoszenie w kondycji.

Brrrrrryyy - ale się sypię!