Stwierdzam u siebie totalny brak kondycji. Niedawno chwaliłam ciało swoje za niezłe działanie i chyba przechwaliłam. Sypię się. Chyba muszę chodzić z podręczną zmiotką w kieszeni i zmiatać to, co się ze mnie usypie, żeby nie zaśmiecać środowiska.
Niedawno pewna Ania mogła mi wsiąść co najwyżej na koło. Dziś to ja mogę ja w koło cmoknąć. Oj porażka, porażka i żenada ogromna, i na nieustający "pons" policzkowy jazda moja aktualna zasługuje.
Gdyby nie to, że pewne usprawiedliwienia jednak mam (zapuściłam jeden tłuszczowy wałek na brzuchu), to sieknęłabym sobie jakimś ślepakiem w głowę na otrzeźwienie.
No, ale skoro usprawiedliwienie jest, a w konkursie o złote reformy nie wystartowałam, to można było spokojnie poleżeć sobie z rzeczoną Anią i innymi szybciejeżdżącymi na zielonej trawce, pod brzózką, i pogadać blablalogicznie o dupie Maryni i Zdzisia pysiu.
Taki wyjazd pomiędzy nieustającym malowaniem pasków i dopieszczaniem dzieci był prawie lekiem na całe zło zostawania z zadyszką w tyle.
Niedawno napisałam: "Gdzieś po drodze będzie tęcza, po której przejadę sobie do Ciebie, tak po prostu, nie po krzywu".
Przed chwilą zdałam sobie jednak sprawę, że po tęczy nie da się prosto.
Bałam się wczoraj ruszać tyłka z domu, żeby się nie przemoczył. Lubię deszcz, ale ... nie zawsze mam ochotę wystawiać się na jego pieszczoty.
Skusił mnie jednak obiad (sama wykazuję się w kwestii gotowania leworęcznością i antypatią od pierwszego warzenia)i świeżo wykluta na świat Malwina. Zaryzykowałam więc przemoczenie pampersa i wsiadłam na swoją perełkę.
W jedną stronę kilka przyjemnych kropel spadło mi na nos. Z powrotem nastąpiła kumulacja i dobrała się nie tylko do nosa.
Za to jaką tęczę widziałam, a właściwie dwie. Stanęłam jak głupia i patrzyłam jakbym widziała pierwszy raz. Niby zwykłe fizyczne zjawisko, a magią biło po oczach i malowało na facjacie uśmiech jak u głupiego co do sera ... i chociaż byłam sama, wiem, że na tę tęczę gapił się jeszcze Ktoś, a jeszcze inny Ktoś tę tęczę obiecał. Taki prezent dla dzieci co bez parasola na deszczu, po nocy czekają na dzień.
Zasada prosta - jak jest deszcz to się moknie. Jak w tym deszczu jest POMIDORKOWY kolor - znaczy tęcza na niebie i jest OK, nawet jeśli po krzywu.
... myśli, które na bezczela zaczęły się cisnąć bez kolejki, bez składu i ładu, za to z dnem potrójnym i niezłą warstwą mułu pomiędzy ...
Czekałam, czekałam i sory Netka ... nie doczekałam się. Pojechałam sama.
Wieczór i noc mają to do siebie, że zamykają najważniejsze pod słońcem dzienne sprawy i otwierają Wszechświat. Z tej perspektywy wszystko wydaje się mniej nadęte, mniej tragiczne, a wręcz groteskowe.
Teologowie i filozofowie - ostatni w rankingu ścigających się szczurów - mają w ciemności czas na podświetlanie myśli i rozbieranie ich do golasa, żeby w dzień ubierać je w farmazony odrobinę strawne dla świata i polerować lakierki gogusiom z kontami pełnymi odwrotnie proporcjonalnie do wartości ich serc.
Nie trzeba ąkać i ękać w nocy. W nocy ęka się, bo się chce i jest to cholernie przyjemne ękanie, zuepłnie inne niż na szklanym ekranie, bo szkłu brakuje trwałości i duszy.
Lubię jeździć nocą i lubię wracać do swojego zaściankowego pokoju, i być sobą bez sztucznych, konturowych kresek, które innym pomagają budować pseudo-definicje "co jest co"?
... czyli paseczki u koleżaneczki, w klapkach, na zagubionej i rozmowy łańcuchopochodne na per Ty z Krzysiem bez misia i brudzia ... a na deser Kac Vegas i przepyszna normalność z nienormalnością pod skórą ... co w wyniku daje mickiewiczowskie: To LUBIĘ :D!
... przy paseczkach cały czas nuciłam ... i nie mam bladego dlaczego?:
Zwolnienie tempa owocuje. Miałam czas na przejażdżkę z bratanicą. Przebywając z dziećmi, po raz kolejny przekonuję się, że to mali Geniusze Prostoty - czyli czegoś najtrudniejszego pod słońcem.
Jadąc o koło przed małą, usłyszałam: "Ciocia, nie wyprędzaj!" Przypomniała mi się książka Stanisława Hadyny "Gdzie niebo z ziemią graniczy", którą kiedyś tam czytałam. Prosta książka, bez pawich piórek i ekwilibrystyki słowno-logicznej. Tak piękna i prosta jak 5-letnia Izka, która czując, że jadę za prędko utworzyła logiczne słowo NIE WYPRĘDZAJ!
W takich chwilach czuję, że jestem w bajce, która realnie się dzieje, bo prosty, dziecięcy świat - naprawdę istnieje.
Wystarczy nie wyprędzać dziecka z siebie:)
A tak a propos bajek, to obejrzałam sobie "Spacer w chmurach". Że gniot? Że dla bab? Że różowa okładeczka z serduszkiem? Że wali romantyzmem na 1000 km? Że wystarczy mieć korę z małą fałdką tylko, żeby go ZROZUMIEĆ? Mam to w d***e. Kocham ten film za bajkę właśnie i za toast: "A jeśli ..."
Ciekawe czy gdyby człowiekowi dano możliwość urodzić się lub nie, z dołączoną opcją świadomości życia jakie go czeka, przycisnąłby Delete czy Enter ?
Tak mnie jakoś naszło, bo odwiedziłam bratową, której Malwina nie daje spokoju. Pcha się na ten świat jak szalona. Niby ma jeszcze tydzień bimbania w ciepłym i bezpiecznym łonie, a już chce zaczynać outdoorowy hardcor. Po co i ku czemu tak prze? No cóż!One way ticket.Powrotu do łona nie przewidziano:)
A o rowerze ... ogłaszam zawieszenie dłuższej na nim jazdy dopóki krągłości, które miałam i tak w deficycie, nie wypełnią poprzednio zajmowanego miejsca w przestrzeni.
Muszę jednak przyznać, że jadąc dziś z wiatrem czułam tę jedyną w swoim rodzaju rozkosz, z powodu której- mając wybór - nacisnęłabym ENTER.
Szkoda, że nie mogę szarżować na rowerze, bo czas się ku temu wykluł akurat. Zaczynam szarżę na balerony, smalce,golonki i wszelkie tłustości, żeby upaść się jak prosię i znów mieć co spalać na rowerze.
Jazda rowerem z prądem ledwo podłączonym. Muszę zadbać o dobre baterie :) Upadek z mokrą głową na łóżko bez pościeli i pobudka o 5 nad ranem - świadczą, że muszę szukać baterii w sklepie dla słoni.
Niebo - przekonać się, że prawda daje wolność = piękno Piekło - umierać bez zmartwychwstania po raz n-ty
Jazda w ciepłym deszczu - trochę wariactwa, dziecięctwa, wolności, trudnych tematów, ale ... - przyjemnie.
Potem embrion w łóżeczku wyłyżeczkowany przez frytkę zimnym prysznicem na świat, który na okrasę pierwszych minut zobaczył niebo bez gwiazd i śliczne, choć sztuczne, ognie płynące pod chmurami.
Potem noc i cisza przed burzą, ale ... i tak kocham deszcz :)
"A ja jestem proszę pana na zakręcie
Choć gdybym chciała bym się urządziła
Już widzę pieska bieska stół
Wystarczy żebym była mila" - A. Osiecka
No i się urządziłam ;) - I.P.-R.