Wpisy archiwalne w kategorii

1 plus

Dystans całkowity:8233.23 km (w terenie 451.46 km; 5.48%)
Czas w ruchu:354:23
Średnia prędkość:21.78 km/h
Maksymalna prędkość:57.92 km/h
Suma podjazdów:1592 m
Maks. tętno maksymalne:191 (96 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Suma kalorii:9334 kcal
Liczba aktywności:167
Średnio na aktywność:49.30 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Czwartkowa rekreacja

Czwartek, 16 maja 2013 · Komentarze(1)
Ostrołęka - Dąbrówka - Lelis - Ostrołęka

Sporo osób zjawiło się pod sceną przy Kupcu, bo pogoda ładna, a ludziska na rowerach jeździć zaczynają masowo.

Jednak temu zbierającemu się w czwartki rowerowemu stadku - brakuje LIDERA, ZARZĄDCY czy jakby to zwał. Młodzi jadąc w grupie ślimaków - szaleją, jak to młodzi (wyprzedzają, zwalniają, skaczą do rowów itp.). Ciut starsi, ale tak samo rozumni jak młodzi - jadą środkiem jezdni - jak święte krowy - i w nosie mają, że samochody wleką się za rozwleczoną grupą rowerową. Ktoś zostaje z tyłu, bo ślimacze tempo za szybkie, ale przód ślimaków tego nie ogarnia, bo nie patrzy do tyłu.

W naszą "niezależną od niczego grupę rowerową" wpakowała się podobnie niezależna LALUNIA na dwóch kółkach. Gdyby jeden raz - to trudno - zdarza się, ale nie - ONA wpakowała się dwa razy.

Patrząc na grupę, która jedzie jak chce - mam obawy, czy ktoś z nas - nie wpakuje się jak wspomniana LALUNIA pod koła samochodu.

... muszę się zastanowić, czy chcę brać udział w grupowych przejażdżkach tego typu ... jeśli dojdzie do wypadku - kto będzie odpowiadał? ... jeśli jakiś kierowca wkurzy się nieprawidłową jazdą rowerzystów i wezwie policję - kto dostanie mandat?













Kółeczko z Panzerem

Środa, 15 maja 2013 · Komentarze(1)
Ostrołęka - Łęgi - Dąbrówka - Lelis - Ostrołęka

Młody nie chciał, ale wyciągnęłam go na spacerek. Romantyzm trza podtrzymywać.
Jednak rechot żab, zachód słońca, rzeczka jak wstążka wijąca się wśród zieleni - wszystko to młodego obleciało jak śnieg, którego już nie ma :)

Czy są jakieś szkoły dl facetów, które uczą "romantyzmu"?
Jeśli są, to Panzer koniecznie się zapisz :D

Jadę wolniusieńko (inaczej z jedną ręką na kierownicy nie potrafię), żeby ZAUWAŻAĆ ...


Panzer gada przez telefon

Słonce zachodzi sobie sielsko, ale Panzer ma to w tyle, bo nadal gada ...

Rzeczka płynie pięknie po równinie, ale Panzer ... patrzy czy łyda kształtna ;)

Dlaczego nie można? Bo nie i już!

Wtorek, 14 maja 2013 · Komentarze(1)
Ostrołęka - Zapieczne - Zamość - Troszyn - Ławy - Ostrołęka

Netka miała mało czasu, więc przejażdżka miała być krótka i znaną trasą (bez psów) ... ale coś mi się pomyliło i ... Netka zdążyła się spóźnić na spotkanie :)

Planeta Energii - pedałowanie bez km :)

Piątek, 10 maja 2013 · Komentarze(4)
Poproszono nas o kręcenie "energii" w Miasteczku Energii.

Zamiast wsiąść na prawdziwy rower, tuż po pracy (a tego dnia miałam jej wyjątkowo sporo ;)), wskoczyłam w rowerowy stój, żeby na oczach gapiów nabijać punkty dla miasta Ostrołęki. Nie grzeszę patriotyzmem lokalnym, ale jeśli proszą znajomi i jest szansa na wspólną zabawę, to czemu nie?

... Taaa .... zabawa! Zabawa to jest z prawdziwej jazdy na rowerze, a nie z kręcenia na sucho. Takie kręcenie serwują sobie chyba tylko masochiści. Mnie ani to bawi, ani mam na to siły. Kręcenie w miejscu jest nie tylko nudne, ale i obraźliwie nieestetyczne. Pot leci ciurkiem po wszystkim, a "nieruchawy" wiatr robi sobie jaja z "przewietrzniczej" funkcji.

Stwierdziwszy więc, że zabawy niet z kręcenia, oddawałam jak tylko mogłam miejsce na siodle (cholernie niewygodnym) innym :). Żeby jednak na coś się przydać wzięłam się za agitację jednostek bardziej predysponowanych do wykręcenia patriotycznych punktów. Łupem padały jednostki, które chciały zrobić coś dla dobra wspólnego. Celowałam w jednostki dojrzałe, żeby punktów była moc. Nie zawsze jednak okazywało się to słuszne: niektórym przeszkadzały wysokie obcasy, innym zakodowanie jazdy na rowerze ZAWSZE W TRYBIE LAJT, jeszcze innym wypływające z potem promile.

Podsumowując:
- Niby niewiele kręciłam, ale mocno się zmęczyłam.
- Moc drzemie w tych, których najmniej się o to podejrzewa.
- Panzer mocno się wykrapla kręcąc bez posuwania się do przodu ;).
- Netka bierze siły nie wiadomo skąd.
- Masochistyczne i populistyczne zabawy w fajnym gronie - nie są złe ;).


Jeśli populizm - to najpierw reklama sponsora - niezłe miejsce sobie wybrał, co? :)


Jak zwykle uśmiechnięta Netka i Panzer, który dokręcał sobie śróbę nie wiadomo po co?


Panzer - czerwony patriota i ja blada olewajka


Panzere - nie dziwię się, że wyzywasz mnie od podlaskich :P

Kryterium uliczne w Ostrowi Maz.

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(2)
Nie startowałam do tej pory w żadnych zawodach i nie zamierzam, ale kibicowanie jest ok. Można sobie pokrzyczeć do woli, adrenalina też jakaś jest kiedy startują znajomi, no i patrzeć jak inni wypruwają flaki, a osobiste flaki mają się ok - jest miło.

Wybraliśmy się (ja, netka, panzer, jojas, domuradzik), żeby pokibicować domuradzikowi. Miał to być jego pierwszy start - takie sprawdzenie silnej woli na dwa dni przed maturą :)

Mnie od wczoraj nicniechcenie nie przeszło, więc też potrzebowałam silnej woli, żeby wsiąść na rower, ruszać nogami i przekonywać siebie, że mam z tego przyjemność. Jednak perspektywa samotnikowania w domu była mniej atrakcyjna niż wycieczka w fajnym towarzystwie. Miłe towarzystwo nie wpłynęło jednak na lepsze kręcenie zniechęconych do pedałowania nóg moich. Ciągle mi się nie chciało, a górki jakieś na drodze były, więc wyczeczkowanie na rowerze szło mi jak panzer, gdy proszę go o coś pierwszy raz ;)

Suma sumarum - do Ostrowi i z powrotem dojechałam. Pokrzyczałam (nawet niekoniecznie dopingująco, kiedy jakiś pijaczyna wtargnął pod koła ścigantów). Nikogo nie pobiłam, chociaż chęć była.

Napisałabym jeszcze o Netce, która zamiaru startować nie miała, jednak wystartowała; wylądowała w krzakach pokancerowana i zdobyła II miejsce - ale mi się nie chce :)


Panzer i strażacy w Czerwinie


Młody zerwał łańcuch. Jojas się brudził :)


Jojas z aparatem uchwycony


Ściganci 1


Netka na zakręcie


Netka po zakręcie ;)


Ściganci 2


Adrian Bąbel Młody ciśnie:)


Bąbel po wyścigu, ale przed maturą jeszcze

Góreczki upartej Netki :)

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria 1 plus, trening
Netka z uporem Netki ciągnęła mnie i panzera na górki do Łomży. Oczywiście miała coś do kupienia łomżyńskim "centrum handlowym", ale na pewno był to tylko przypadek, że właśnie te, a nie "różańskie" górki jej się marzyły :D

Mnie jeździć się dziś nie za bardzo chciało, więc po głębszym przemyśleniu opcja jazdy samochodem - zamiast rowerem - odpowiadała mi jak najbardziej. Panzerowi odpowiadały raczej górki w Różanie, ale Netka kazała mi go przekonać, więc przekonałam ;)

Samochodem dotelepaliśmy się do Łomży. W spodenkach z pampersami wtelepaliśmy się do galerii handlowej, żeby Netka zakupom mogła uczynić zadość.

... a potem już normalnie, czyli w końcu na rowerach, zaczęliśmy się poruszać ..., ale jak mi się nie chciało. Jeszcze czuję to niechcenie :D

Zanim jednak zaczęliśmy się rozkręcać (po 18 km w Jedwabnem), Netka powiedziała, że wracamy. Chociaż jechać mi się nie chciało, zdziwiłam się nagłą chęcią zrobienia w tył zwrotu.

Z powrotem nic się nie zmieniło: nadal mi się nie chciało, górki dokładnie te same, no może panzer szybciej jechał i kręcił w tę i z powrotem.

Hmmm ... pomimo misięniechcenia i pewnej monotonii w tę i we tę trasy - było miło i "wycieczka się udała":)

Na koniec żołądki dostały pyszne przekąski w fajnej restauracji "Retro".


... wg Netki najładniejszy budynek w miejscowości

... ja wolałam "nie wywoływać wilka z lasu", bo latka swoje mam :)

taka sobie uliczka

Kościół w Jedwabnem

Panzer pędzący z góry, którą aparat zwalcował

Retro rowerek w RETRO

Cudniemniodna wycieczka z Panzerem

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(4)
Dzień nie zapowiadał się tak dobrze jakim okazał się później.

Nie mogłam panzerniaka zwlec z łóżka, bo dzień wcześniej, w niezłym wietrze, zrobił stówkę i postanowił wylegiwać się pod kołdrą ile wlezie.

Słońce też nie za bardzo wychylało dzioba spoza chmur ..., ale ... jakoś wygramoliliśmy się z domu i wgramoliliśmy na rowery.


Potem było jak w niebie :) Wolno jak żółwie poruszaliśmy się przed siebie. Nic nie musieliśmy. Nic nas nie goniło. Słońce świeciło, a w kieszeniach było ostatnie 20 zetów do "beztroskiego roztrwonienia", więc roztrwoniliśmy :D.

Jazdy było tyle co wylegiwania na słońcu. Miód, cud, piwo Łomża - to nasi dzisiejsi towarzysze (z tym, że Łomża oczywiście jedna na dwoje, bo roztrwanianie swoje granice ma ;)).


Rozpromieniona ja, bo dobrze jest ...

Rozdziawiony on, bo w końcu może się pobyczyć i nie słuchać blaaaaaaaaaaaablania

Rozanieleni my, bo zieleń wpływa kojąco na nerwy ;)

On tylko tak wygląda ... ale we krwi wszystko OK :)

Cień wymuszonego romansu :D

... nasza traska

... nasza traska

Podobni jak dwie krople wody

Pazner na swoim miejscu - czyli w piaskownicy (a poważnie to eksploruje ;))

traska

traska

żwirownia brzydalna





... w siódmym niebie

Złapałam chwilę, niestety panzerniakowi nasza wycieczka nie zapewniła bikestatsowego "podium"

Stare pojazdy ... dobre są, że nie są młode :)

Sobota, 27 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
Wycieczka zaplanowana na jutro, dziś miała być króciusieńka przejażdżka, żeby pooglądać stare samochody na zlocie ich miłośników i użytkowników.

Kiedyś miałam okazję jeździć "rekinem", który był moim równolatkiem i stwierdzam, że jazda czymś takim do komfortowych nie należy - szczególnie na bezdrożach, gdzie zawieszenie haczy o wszystko możliwe i niemożliwe wydaje się dobrnięcie do celu.

... no, ale pooglądać można ...

Pojechaliśmy więc z Młodym pooglądać. Do oglądania było całe mnóstwo kilku samochodów i ciut więcej motocykli jak z filmu o pancerniakach.



Panzer - koneser staroci (antykami dla bardziej kulturalnych zwanymi)- zaglądał ciekawie do środka, jakby się chciał przekonać czy odnowiona karoseria zapowiada komfortową jazdę :D



... ja wiem, że wypacykowanie na zewnątrz, pozostaje tylko na zewnątrz, a reszta, to ... swoje lata ma :P



Nie mniej jednak ... taki trabancik ... cóż mu zarzucić można? Panzer lubi trabanciki :D





Gdyby lubić przestał, to ... numer tutaj, na BS, dla niego na wszelki wypadek zostawiam :)



W razie wyższej potrzeby zawsze można liczyć na sprzęt cięższy ;)


Póki co jednak, rad nie rad, rower mój na 4-te piętro taszczy, żeby po trudach lajtowej wycieczki posilić się pysznymi kopytkami ulepionymi rekami KOCHANEJ teściowej :)